Leszku i ja mam śmiejącego się Buddę, ale go w palcach nie obracam, bo jest za duży i boję się, że mógłby się wysmyknąć, a wtedy czy zawsze miałabym okazję się uśmiechać? Pozdrawiam Irena
Leszku Nie ma co się Buddzie dziwić - bogiem nie był, a religię ma :)Może stąd jego prawo do śmiechu? ;) Ale śmiech jest zaraźliwy więc - pośmiej się do Buddy (z Buddy?). On niekoniecznie wie, jaką siłą jest niepewność i możliwość i jak pięknie można je przekuć... Na przekór chichoczącemu fatum ;)
Leszku mój ma też podobną wysokość, ale z powodu brzucha jest (jak to się czasem określa)szerszy niż wyższy :) i przy takich pękatych kształtach trudny do obracania :) dlatego pozwalam sobie raczej na głaskanie go po głowie, a on się śmieje niezmiennie i bezgłośnie i jest w kolorze miedzianym, spatynowany, raczej lekki i kruchy, made in Tajland :) Land of Diversity and Refinement :) więc w dotyku przyjemny :) Życzę Ci miłego week-endu :) Irena
wcale mu się nie dziwię: ma on prawo tak się zachowywać.;-) Ja też się śmieję do Buddy (i nie tylko).:))
Jak już wspominałem, jest on ponad 20 centymetrowy z wulkanicznej lawy - dość ciężki i twardy - (pokaże go na zdjęciu, ujawnię go, a niech się wszyscy patrzą. ;-)
"jaką siłą jest niepewność i możliwość i jak pięknie można je przekuć... Na przekór chichoczącemu fatum ;)"
Zmieniłbym jedynie kolejność: najpierw możliwość, później nadzieja. To kulturalna istota: w moim przypadku... nadzieja jest na samiutkim końcu... Odejdzie razem ze mną. ;-)
Ok, jeśli fatum ma poczucie humoru (takie samo jak ja) to jest już moim przyjacielem. ;-)
"Leszku mój ma też podobną wysokość, ale z powodu brzucha jest (jak to się czasem określa)szerszy niż wyższy :) [...]
Czyli remis 1:1. :-)
"[...] i przy takich pękatych kształtach trudny do obracania :) "
Irenko, ta kwestia zależy jedynie od wielkości ręki. :)
"[...]dlatego pozwalam sobie raczej na głaskanie go po głowie [...]"
Kupiłem go na Hawajach (a co tam, powiem i to)- był to wyjątkowy sklepik: zauważyłem bowiem, że bez względu na płeć, każdy, który brał go do ręki głaskał go po brzuchu i po głowie. Pomyślałem sobie: może i ja to zrobię? Dlatego go mam. ;-)
[...] a on się śmieje niezmiennie i bezgłośnie i jest w kolorze miedzianym, spatynowany, raczej lekki i kruchy, made in Tajland :) Land of Diversity and Refinement :)"
Mój tez prawie płacze że śmiechu (jego zewnetrzne cechy odkryłem : spójrz na zdjęcie).
Wschodnie Landy tez znam ;-).
Refinemnt? - That's right. :)
[...] więc w dotyku przyjemny :)[..]
Wszyscy tak mówili/mówią (w tym hawajskim sklepiku).
"Życzę Ci miłego week-endu :)"
Dobrze, że mój koniec tygodnia nie będzie "weak". :-) Emocje zapowiadają się naprawdę silne.
Życzę Ci, Irenko, niezapomnianych wrażeń. I nie tylko na koniec tego tygodnia. Na jego początek (przyszły) również.:-)
Leszku, Trzymaj :) Nie tylko za słowo, ale też za czubek czapeczki, bo zasypało nas tu na wschodzie dokumentnie! Budda z tymi swoimi 20 cm się chowa... w śniegu ;) Pozdrawiam cieplutko (wbrew zimowej aurze) :) Anika
Leszku
OdpowiedzUsuńi ja mam śmiejącego się Buddę, ale go w palcach nie obracam, bo jest za duży i boję się, że mógłby się wysmyknąć, a wtedy czy zawsze miałabym okazję się uśmiechać?
Pozdrawiam
Irena
Irenko,
Usuńmój jest na 20 (+ kilka) cm.
Często go obracałem, ale nie bałem się, że mógłby się wysmyknąć.
Jest ciężki - z czarnej lawy wulkanicznej.:-)
Ale nie za ciężki - jak dla mnie. I chyba by nie pękł (ze śmiechu!), gdyby spadł.
Okazje do śmiechu zawsze znajdziesz, nawet bez posążka śmiejącego się Buddy. :-)
Pozdrawiam
Leszek
Leszku
OdpowiedzUsuńNie ma co się Buddzie dziwić - bogiem nie był, a religię ma :)Może stąd jego prawo do śmiechu? ;)
Ale śmiech jest zaraźliwy więc - pośmiej się do Buddy (z Buddy?). On niekoniecznie wie, jaką siłą jest niepewność i możliwość i jak pięknie można je przekuć...
Na przekór chichoczącemu fatum ;)
Pozdrawia serdecznie,
Anika
Leszku
Usuńmój ma też podobną wysokość, ale z powodu brzucha jest (jak to się czasem określa)szerszy niż wyższy :) i przy takich pękatych kształtach trudny do obracania :) dlatego pozwalam sobie raczej na głaskanie go po głowie, a on się śmieje niezmiennie i bezgłośnie i jest w kolorze miedzianym, spatynowany, raczej lekki i kruchy, made in Tajland :) Land of Diversity and Refinement :) więc w dotyku przyjemny :)
Życzę Ci miłego week-endu :)
Irena
Aniu
Usuńmożna by teraz zacząć rozważania czy buddyzm to religia, ale Leszek mógłby wtedy zamknąć swój blog z haiku :)
Pozdrawiam
Irena
Irenko
Usuńfaktycznie, gdybyśmy urządziły sobie forum dyskusyjne na blogu Leszka... Przekornie mam ochotę spróbować...;)
Również pozdrawiam,
Ania
p.s. Leszku, obiecuję poprawę :)
Aniko,
Usuńwcale mu się nie dziwię: ma on prawo tak się zachowywać.;-)
Ja też się śmieję do Buddy (i nie tylko).:))
Jak już wspominałem, jest on ponad 20 centymetrowy z wulkanicznej lawy - dość ciężki i twardy - (pokaże go na zdjęciu, ujawnię go, a niech się wszyscy patrzą. ;-)
"jaką siłą jest niepewność i możliwość i jak pięknie można je przekuć...
Na przekór chichoczącemu fatum ;)"
Zmieniłbym jedynie kolejność: najpierw możliwość, później nadzieja. To kulturalna istota: w moim przypadku... nadzieja jest na samiutkim końcu...
Odejdzie razem ze mną. ;-)
Ok, jeśli fatum ma poczucie humoru (takie samo jak ja) to jest już moim przyjacielem. ;-)
Pozdrawiamy Cię.
Budda i ja. :)
Miłe Panie,
OdpowiedzUsuńja się powoli nie wyrabiam!
A nie lubię, gdy kobieta na mnie czeka. ;-)
Jestem znany z punktualności!
Chcę utrzymać ten stan!
Buddo, możesz te dwie Panie zabawić?
Dziękuję.
Leszek :)
PS.
Proszę o cierpliwość.;-)
"Leszku
OdpowiedzUsuńmój ma też podobną wysokość, ale z powodu brzucha jest (jak to się czasem określa)szerszy niż wyższy :) [...]
Czyli remis 1:1. :-)
"[...] i przy takich pękatych kształtach trudny do obracania :) "
Irenko, ta kwestia zależy jedynie od wielkości ręki. :)
"[...]dlatego pozwalam sobie raczej na głaskanie go po głowie [...]"
Kupiłem go na Hawajach (a co tam, powiem i to)- był to wyjątkowy sklepik: zauważyłem bowiem, że bez względu na płeć, każdy, który brał go do ręki głaskał go po brzuchu i po głowie.
Pomyślałem sobie: może i ja to zrobię?
Dlatego go mam. ;-)
[...] a on się śmieje niezmiennie i bezgłośnie i jest w kolorze miedzianym, spatynowany, raczej lekki i kruchy, made in Tajland :) Land of Diversity and Refinement :)"
Mój tez prawie płacze że śmiechu (jego zewnetrzne cechy odkryłem : spójrz na zdjęcie).
Wschodnie Landy tez znam ;-).
Refinemnt? - That's right. :)
[...] więc w dotyku przyjemny :)[..]
Wszyscy tak mówili/mówią (w tym hawajskim sklepiku).
"Życzę Ci miłego week-endu :)"
Dobrze, że mój koniec tygodnia nie będzie "weak". :-)
Emocje zapowiadają się naprawdę silne.
Życzę Ci, Irenko, niezapomnianych wrażeń. I nie tylko na koniec tego tygodnia. Na jego początek (przyszły) również.:-)
Serdecznie pozdrawiam
Leszek :)
"Aniu
Usuńmożna by teraz zacząć rozważania czy buddyzm to religia, ale Leszek mógłby wtedy zamknąć swój blog z haiku :)
Pozdrawiam
Irena"
Irenko.
Nie, nie zamknę, jestem otwarty jak mój blog! ;-)
To Budda miał wiele pretensji do kobiet! Ja- nie! :-)
Pozdrawiam
Leszek
"Irenko
OdpowiedzUsuńfaktycznie, gdybyśmy urządziły sobie forum dyskusyjne na blogu Leszka... Przekornie mam ochotę spróbować...;)"
Popróbować,Aniu, zawsze warto!
"Również pozdrawiam,
Ania"
W tym pełna zgoda + moje "serdecznie" :-)
"p.s. Leszku, obiecuję poprawę :)"
W odpowiednim czasie zacytuję Twoje słowa. ;-)
Trzymam Cię. Za słowo!
Pozdrawiam :-)
Leszek
Leszku,
UsuńTrzymaj :) Nie tylko za słowo, ale też za czubek czapeczki, bo zasypało nas tu na wschodzie dokumentnie! Budda z tymi swoimi 20 cm się chowa... w śniegu ;)
Pozdrawiam cieplutko (wbrew zimowej aurze) :)
Anika
Aniko,
OdpowiedzUsuńZa czapeczkę też! Za pomponik, okej? ;-)
Budda?
Oh my gosh!
On jest jak Filip z konopii!
Wyskoczy!
Pozdrawiam gorąco,
Leszek