Gdybyś kiedyś chciał sprzedać swoje biurko, to przedtem nie zapomnij, proszę, starannie opróżnić szuflady z tych wszystkich haiku, które tam trzymasz. Obiecujesz?
jesienny wiatr strąca popiół z papierosa
Tych kilka słów uruchamia w mojej głowie szereg myśli, wspomnień. Najpierw te najprostsze, automatyczne, znam to doskonale, zdarzało mi się z papierosem coś takiego o każdej porze roku. Ale mamy u Ciebie jesień, więc myśli i wspomnienia biegną dalej. O bliskich i przyjaciołach, tak cennych (!), którzy odchodzą. O przyjemnościach, które mają swój kres. O potędze (i jednak... pięknie) przemijania. O "W drodze" Jacka Kerouaca, tych historiach opisywanych przez niego, które - z drobnymi retuszami - są cząstką biografii wielu z nas, np. ta o Terry, litrowej butelce kalifornijskiego portwajnu i o tym jak o północy wrócili podchmieleni na szosę.
Ja też wracam po małej przerwie, bogatszy o przymusowe doświadczenia ze szpitalnego oddziału kardiologii. Serce jak nowe.
We współczesnym świecie – niby tolerancyjnym i demokratycznym - papieros staje się (stał się?) atrybutem wyobcowania, a ich miłośnicy zaczynają być wykluczani i postrzegani jako „grupa nieprzystosowanych”(toż to nie przystaje!).
Być może właśnie dlatego wśród moich wad rytuał związany z paleniem papierosa zajmuje miejsce szczególne.
Odnoszę wrażenie, że powinienem mimo wszystko rozpatrywać tę używkę (etymologia słowa nie kłamie: żyć, pożytek, pożyteczny) jako jeden z ostatnich bastionów wolności: właśnie w papierosie tli się jej ognik.
Jednakże palenie tytoniu jest dla mnie przede wszystkim idealnym symbolem przemijania: na naszych oczach wszak obraca się w popiół.
Życząc Ci zdrowia, kordialnie Cię pozdrawiam.
Leszek
PS. Dodam tytułem wtrącenia (a wiatr strąca): nie namawiam Cię do palenia.
Tak, melancholia przemawia w tym trójwersie. Przemawia słowem "strąca".
Oczywiście owa melancholia nie kreśli ponurego obrazu. Narrator haiku nie wypowiada ani skargi,ani żalu,nie odnajdziemy w tekście żadnego przygnębienia czy też smutku.
Bohater konstatuje jedynie, że jesienny wiatr wyręcza go.
Lechu,
OdpowiedzUsuńGdybyś kiedyś chciał sprzedać swoje biurko, to przedtem nie zapomnij, proszę, starannie opróżnić szuflady z tych wszystkich haiku, które tam trzymasz. Obiecujesz?
jesienny wiatr
strąca popiół
z papierosa
Tych kilka słów uruchamia w mojej głowie szereg myśli, wspomnień. Najpierw te najprostsze, automatyczne, znam to doskonale, zdarzało mi się z papierosem coś takiego o każdej porze roku. Ale mamy u Ciebie jesień, więc myśli i wspomnienia biegną dalej. O bliskich i przyjaciołach, tak cennych (!), którzy odchodzą. O przyjemnościach, które mają swój kres. O potędze (i jednak... pięknie) przemijania. O "W drodze" Jacka Kerouaca, tych historiach opisywanych przez niego, które - z drobnymi retuszami - są cząstką biografii wielu z nas, np. ta o Terry, litrowej butelce kalifornijskiego portwajnu i o tym jak o północy wrócili podchmieleni na szosę.
Ja też wracam po małej przerwie, bogatszy o przymusowe doświadczenia ze szpitalnego
oddziału kardiologii. Serce jak nowe.
Pozdrawiam,
Karol
Karolu,
Usuńdziękuję za ten wyjątkowy komentarz.
We współczesnym świecie – niby tolerancyjnym i demokratycznym - papieros staje się (stał się?) atrybutem wyobcowania, a ich miłośnicy zaczynają być wykluczani i postrzegani jako „grupa nieprzystosowanych”(toż to nie przystaje!).
Być może właśnie dlatego wśród moich wad rytuał związany z paleniem papierosa zajmuje miejsce szczególne.
Odnoszę wrażenie, że powinienem mimo wszystko rozpatrywać tę używkę (etymologia słowa nie kłamie: żyć, pożytek, pożyteczny) jako jeden z ostatnich bastionów wolności: właśnie w papierosie tli się jej ognik.
Jednakże palenie tytoniu jest dla mnie przede wszystkim idealnym symbolem przemijania: na naszych oczach wszak obraca się w popiół.
Życząc Ci zdrowia, kordialnie Cię pozdrawiam.
Leszek
PS.
Dodam tytułem wtrącenia (a wiatr strąca): nie namawiam Cię do palenia.
L.
Piękne haiku
OdpowiedzUsuńDużo w nim melancholii.
Dziękuję za taki odbiór "jesiennego wiatru".
OdpowiedzUsuńTak, melancholia przemawia w tym trójwersie. Przemawia słowem "strąca".
Oczywiście owa melancholia nie kreśli ponurego obrazu.
Narrator haiku nie wypowiada ani skargi,ani żalu,nie odnajdziemy w tekście żadnego przygnębienia czy też smutku.
Bohater konstatuje jedynie, że jesienny wiatr wyręcza go.
Reszta jest milczeniem.
L.