Lechu, w hospicjum nie rozmawia się o życiu, a tylko o przygotowaniu do śmierci (jeśli się ma odwagę o tym mówić z osobą, której droga jest już wyrokiem...)Myślę, że to słabe światło symbolizuje odejście, ale jednak daje jakąś nadzieję w tym haiku... Wierzysz w cuda? Bo się zdarzają... Pozdrówki - Marek
z Twoim: "w hospicjum nie rozmawia się o życiu, a tylko o przygotowaniu do śmierci"
wiele osób się zgodzi, wielu natomiast powie: Dlaczego nie? Rozmawia się, wiem, bo sam tak czyniłem.
Ja wierzę i w życie, i w śmierć. Rozmawiałem (z bliskimi, którzy odchodzili) o śmierci, jak i o życiu.
Rozmowa o Nim nie jest w żadnym przypadku ucieczką od Niej.
Cud? Musielibyśmy, Marku, ustalić wspólną definicję "cudu", bym mógł powiedzieć, czy w nie wierzę. Bez definicji... mogę jedynie stwierdzić, że nie znamy wszystkich finalnych rozwiązań.
Czyż o schyłku dnia, przy słabym już świetle nie powinno rozmawiać się o sprawach najistotniejszych pomijając wstyd, konwenanse, strach przed niezrozumieniem? 'Śmiertelni nieśmiertelni' Kena Wilbera. Doskonała pozycja.
napisałeś niesamowite haiku! Trzy wersy są tak spójne i mocne, że nie sposób czytać ich bez dreszczy. Drugą linijkę: rozmawiają o życiu czytam w trzech czasach - przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, co daje mi możliwość trzech różnych interpretacji, których autentyczności byłam świadkiem. Najczęściej jednak słyszałam rozmowy o przeżytym życiu. Wspomnienia pełne goryczy, ale też i ciepłe lecz opowiadane bez większych emocji, głosem cichym, nikłym, czasem na długo milknącym...
Właśnie taki rodzaj komentarza ("Drugą linijkę: rozmawiają o życiu czytam w trzech czasach - przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, co daje mi możliwość trzech różnych interpretacji") napisałbym do Twojego trójwersu, gdybyś to Ty go stworzyła.
W hospicjum może i ciężko rozmawiać o życiu, ale można! Słabe światło, bardzo chorzy ludzie, którzy wiedzą, że za kilka dni mogą być już na tamtym świecie, a mimo to rozmawiają o życiu. Na pewno o przeszłym ale może też o przyszłym, może mają jakieś plany (choć wiedzą, że nic z tego nie będzie) ale rozmawiają! I to jest to! I jeszcze to słabe światło!!! Dla mnie rewelacyjne haiku!
Dzięki, Eddie. Mimo iż mój trójwers (wysłany na Kusamakura 2011) nie został zauważony przez jurorów, to rekompensatą - nie mniej wartościową - jest lektura Twojego (i nie tylko Twojego) komentarza.
Kiedy odbiorca mojego trójwersu - w tym przypadku, Ty, Andrzeju - znajduje czas, by go przeczytać i napisać o nim kilka zdań, która to wypowiedź bezbłędnie wpisuje się w to, co chciałem przekazać...to taki Odbiorca kreuje wyjątkową dla mnie chwilę, która na długo pozostaje w mojej pamięci.
Lechu, widocznie wśród jury konkursu brakowało osób z odpowiednią wrażliwością, ale nie martw się, o klasie i pięknie haiku nie świadczy jego wynik na konkursowej liście przebojów. Istota w tym, iż ten utwór działa na wrażliwość i naturalne emocje odbiorców, których potrafi zatrzymać w chwili przemyśleń. Każda osoba może mieć różne doświadczenia, odczucia czy zapatrywania w owej tematyce, jednak jej głębia potrafi połączyć te różnice. Jedną z cząstek "życiowych", która może intrygować, to przypadki cudownych uzdrowień, mimo, iż medycyna była bezsilna i wydała wyrok. Takie pojęcie cudu miałem na myśli.
Wszystkiego dobrego na te Święta, radości i ciepła, Tobie - Lechu i Twej Rodzinie życzę. Pozdrawiam - Marek
Marku, Do listy haikowych przebojów nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi. ;-) Komentarze bowiem, które czasami widnieją pod moimi trójwersami są wystarczającą i satysfakcjonującą istotą . . . żyjącą we mnie.
A w cudowne uzdrowienia wierzę, choć nazywam je po prostu uzdrowieniami, które przydarzają się ciężko chorym ludziom. Ludzki organizm to również „cud”.
Serdecznie dziękuję za Twoje świąteczne życzenia, w zamian przyjmij moje:
Już wkrótce nastąpi „rozejm ciemności i światła” i ustanie ciągły wyścig o czasową dominację. Dzień i noc postanowią – dwa razy do roku, dobre i to - stać się równymi partnerami, podzielą się dobą sprawiedliwie.
Ale to również czas dzielenia się słowami, chcącymi przybrać miarę życzeń.
Chciałbym, aby moje życzenia świąteczno-noworoczne skierowane do Ciebie były trochę innego rodzaju. Może dlatego z nadzieją spoglądam na szansę, że przypiszesz im takie znaczenie, o jakie mi chodzi.
Jak łatwo mógłbym napisać: wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego 2012 Nowego Roku. Jakże łatwo wówczas wślizgnąłbym się w ramiona codzienności i usnąłbym z poczuciem wypełnienia obowiązku. Ale jakżeż trudno stanąć na "wysokości" takiego zadania.
Wobec takiego wymiaru, przed którym stoję, życzyłbym sobie wkroczenia do wewnętrznej przestrzeni słowa. Boję się, że klucz do niej, niestety, jest jak horyzont, do którego z uporem - godnym uporu - podchodzimy, a on wciąż jest tylko w zasięgu wzroku.
Może warto więc przymknąć oczy i wsłuchać się w echo milczenia.
Lechu,
OdpowiedzUsuńw hospicjum nie rozmawia się o życiu, a tylko o przygotowaniu do śmierci (jeśli się ma odwagę o tym mówić z osobą, której droga jest już wyrokiem...)Myślę, że to słabe światło symbolizuje odejście, ale jednak daje jakąś nadzieję w tym haiku... Wierzysz w cuda? Bo się zdarzają...
Pozdrówki - Marek
Marku,
OdpowiedzUsuńz Twoim:
"w hospicjum nie rozmawia się o życiu, a tylko o przygotowaniu do śmierci"
wiele osób się zgodzi, wielu natomiast powie: Dlaczego nie? Rozmawia się, wiem, bo sam tak czyniłem.
Ja wierzę i w życie, i w śmierć.
Rozmawiałem (z bliskimi, którzy odchodzili) o śmierci, jak i o życiu.
Rozmowa o Nim nie jest w żadnym przypadku ucieczką od Niej.
Cud?
Musielibyśmy, Marku, ustalić wspólną definicję "cudu", bym mógł powiedzieć, czy w nie wierzę. Bez definicji... mogę jedynie stwierdzić, że nie znamy wszystkich finalnych rozwiązań.
Dzięki za Twój komentarz.
Pozdrawiam
Leszek
I like the metaphor "low light". For me it means no hope for a long life in the hospice.
OdpowiedzUsuńTragical!
Best wishes
Rudi
Thanks so much for your comment.
OdpowiedzUsuńI hope there is some hope.
All the best,
Lech
Czyż o schyłku dnia, przy słabym już świetle nie powinno rozmawiać się o sprawach najistotniejszych pomijając wstyd, konwenanse, strach przed niezrozumieniem?
OdpowiedzUsuń'Śmiertelni nieśmiertelni' Kena Wilbera. Doskonała pozycja.
Pozdrawiam, Agnieszka
O sprawach najistotniejszych powinno rozmawiać się przy każdym świetle. Nawet ciemność nie jest w stanie ukryć ważności poruszanych tematów.
OdpowiedzUsuńDziękuje Agnieszko za komentarz i za ciekawą pozycję Wilbera. Jeszcze jej nie czytałem. Już wkrótce zmienię ten stan.
Pozdrawiam
Leszek
Leszku,
OdpowiedzUsuńnapisałeś niesamowite haiku!
Trzy wersy są tak spójne i mocne, że nie sposób
czytać ich bez dreszczy.
Drugą linijkę: rozmawiają o życiu
czytam w trzech czasach - przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, co daje mi możliwość trzech różnych interpretacji, których autentyczności byłam świadkiem. Najczęściej jednak słyszałam rozmowy o przeżytym życiu. Wspomnienia pełne goryczy, ale też i ciepłe lecz opowiadane bez większych emocji, głosem cichym, nikłym, czasem na długo milknącym...
Gratuluję,
Magda
--
Magdo,
OdpowiedzUsuńTwój komentarz mógłbym nazwać "swoim".
Właśnie taki rodzaj komentarza ("Drugą linijkę: rozmawiają o życiu czytam w trzech czasach - przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, co daje mi możliwość trzech różnych interpretacji") napisałbym do Twojego trójwersu, gdybyś to Ty go stworzyła.
Dziękuję, Madziu.
Pozdrawiam
Leszek
W hospicjum może i ciężko rozmawiać o życiu, ale można! Słabe światło, bardzo chorzy ludzie, którzy wiedzą, że za kilka dni mogą być już na tamtym świecie, a mimo to rozmawiają o życiu. Na pewno o przeszłym ale może też o przyszłym, może mają jakieś plany (choć wiedzą, że nic z tego nie będzie) ale rozmawiają! I to jest to! I jeszcze to słabe światło!!!
OdpowiedzUsuńDla mnie rewelacyjne haiku!
Dzięki, Eddie.
OdpowiedzUsuńMimo iż mój trójwers (wysłany na Kusamakura 2011) nie został zauważony przez jurorów, to rekompensatą - nie mniej wartościową - jest lektura Twojego (i nie tylko Twojego) komentarza.
Kiedy odbiorca mojego trójwersu - w tym przypadku, Ty, Andrzeju - znajduje czas, by go przeczytać i napisać o nim kilka zdań, która to wypowiedź bezbłędnie wpisuje się w to, co chciałem przekazać...to taki Odbiorca kreuje wyjątkową dla mnie chwilę, która na długo pozostaje w mojej pamięci.
Pozdrawiam
Leszek
Lechu,
OdpowiedzUsuńwidocznie wśród jury konkursu brakowało osób z odpowiednią wrażliwością, ale nie martw się, o klasie i pięknie haiku nie świadczy jego wynik na konkursowej liście przebojów. Istota w tym, iż ten utwór działa na wrażliwość i naturalne emocje odbiorców, których potrafi zatrzymać w chwili przemyśleń. Każda osoba może mieć różne doświadczenia, odczucia czy zapatrywania w owej tematyce, jednak jej głębia potrafi połączyć te różnice.
Jedną z cząstek "życiowych", która może intrygować, to przypadki cudownych uzdrowień, mimo, iż medycyna była bezsilna i wydała wyrok. Takie pojęcie cudu miałem na myśli.
Wszystkiego dobrego na te Święta, radości i ciepła, Tobie - Lechu i Twej Rodzinie życzę.
Pozdrawiam - Marek
Marku,
OdpowiedzUsuńDo listy haikowych przebojów nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi. ;-)
Komentarze bowiem, które czasami widnieją pod moimi trójwersami są wystarczającą i satysfakcjonującą istotą . . . żyjącą we mnie.
A w cudowne uzdrowienia wierzę, choć nazywam je po prostu uzdrowieniami, które przydarzają się ciężko chorym ludziom. Ludzki organizm to również „cud”.
Serdecznie dziękuję za Twoje świąteczne życzenia, w zamian przyjmij moje:
Już wkrótce nastąpi „rozejm ciemności i światła” i ustanie ciągły wyścig o czasową dominację. Dzień i noc postanowią – dwa razy do roku, dobre i to - stać się równymi partnerami, podzielą się dobą sprawiedliwie.
Ale to również czas dzielenia się słowami, chcącymi przybrać miarę życzeń.
Chciałbym, aby moje życzenia świąteczno-noworoczne skierowane do Ciebie były trochę innego rodzaju.
Może dlatego z nadzieją spoglądam na szansę, że przypiszesz im takie znaczenie, o jakie mi chodzi.
Jak łatwo mógłbym napisać: wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego 2012 Nowego Roku.
Jakże łatwo wówczas wślizgnąłbym się w ramiona codzienności i usnąłbym z poczuciem wypełnienia obowiązku. Ale jakżeż trudno stanąć na "wysokości" takiego zadania.
Wobec takiego wymiaru, przed którym stoję, życzyłbym sobie wkroczenia do wewnętrznej przestrzeni słowa. Boję się, że klucz do niej, niestety, jest jak horyzont, do którego z uporem - godnym uporu - podchodzimy, a on wciąż jest tylko w zasięgu wzroku.
Może warto więc przymknąć oczy i wsłuchać się w echo milczenia.
Pozdrawiam
Leszek