9.05.2013

Na końcu języka...

Z moich komentarzy:
 

Na końcu języka lśni słowo - esencja...
Wiara w słowa (jedynie w słowa) czy ufność w skrawek błękitu rodzi delikatny "posmak" ... to szczególny odcień znaczenia, którego realny kształt pojawi się dopiero na zewnątrz: w przestrzeni działania.
A może to
wszystko snem nie jest, może warto usadowić się w przytulnym miejscu i obserwować to, co się wydarza na drodze "dokądś".
No cóż, każde wahadło ma swoja amplitudę (jego ruch niestety nie jest perpetum mobile), by uzyskać zatem odpowiedź (nawet burza ze swą błyskawicą może być takim światełkiem), by spojrzeć prawdzie w oczy, należy pochylić się i podnieść lustro...
Podnieść owo zwierciadło, uwolnić je z kurzu z poprzednich wędrówek i spojrzeć sobie prosto w oczy... tym samym dając siebie (i sobie "pewną" wiedzę).
Myślę, że Twoja wiara, że znam odpowiedź, jest nasycona pełnią...
W świetle księżyca bowiem często odnajduję prawdę
  wczoraj też tak było...

2 komentarze:

  1. Z dziecięcym uporem nie umiem się chyba "uwolnić (...) z kurzu z poprzednich wędrówek"... Może patrząc w niebo znajdę odpowiedź? Bo prawda jest jedna, taka sama, czy to w blasku słońca czy też księżyca. Prawda?
    p.s. A ten komentarz lubię podwójnie - raz za treść, a dwa za utwór, którego dotyczył :)
    Pozdrawiam (upalnie!) ze wschodu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, umiesz, umiesz... Przecież cenisz klarowność!!!
      "Uwolnić lustro z poprzednich wędrówek" to (w miarę ;-))prosta czynność: weź kroplę chemii i... jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kurz zniknie...

      Niebo i czyste lustro...widzisz, nawet i tu dostrzec można wspólne sieci skojarzeń:
      1. kropla
      2. kolor (błękit sklepienia i płynu)

      Prawda jest jedna - zawsze tak sądziłem (wbrew hochsztaplerskim manipulacjom wmawiającym ludziom, że każdy może mieć swoją prawdę...)

      ps. ja też mam do niego wyjątkowy sentyment :)

      Pozdrawiam gorąco (choć upału na północy nie ma!)
      Leszek :)

      Usuń