strach na wróble—
ślepy pies
macha ogonem
W jednym z komentarzy czytamy:
Mi też się podoba Twoje haiku. :)
Czy ten pies jest zupełnie ślepy?
Wtedy musiałby reagować na resztki zapachu utrzymujące się w ubraniu
stracha.
Co myślisz o L2 "niedowidzący pies"? Uzyskałoby się w ten
sposób wyłącznie efekty wzrokowe.
Pozdrawiam,
Adam
Pisząc powyższe haiku nie przemknęła mi myśl, by zastanawiać się, czy pies jest całkowicie ślepy. Czy takie pytanie jest dopuszczalne? Jak widać - tak. Czy odpowiednie w stosunku do tego (nie innego!) trójwersu? - tu już mam widoczne wątpliwości. Haiku to
tylko i aż
gatunek poetycki, który umiejętnie ukrywa swe tajemnice.
"Ślepy pies" - to fakt, prawda.
"ARTYSTYCZNA".
Gdybym nie był pewny tego faktu, napisałbym:
"pies z wadą wzroku"
"nie do końca ślepy pies"
"półślepy pies"
"niedowidzący pies"
"pies w okularach"
I wcale nie ironizuję. Takich określeń, bez wątpienia, można by użyć.
Ale nie, jest "ślepy" i kropka. Tak jest - w tym haiku - napisane.
Dlaczego więc dziwi mnie pytanie o stopień ślepoty psa?
Czy natykając się na jakiś przymiotnik w tekście literackim za każdym razem badamy jego cechę jakościową?
W ten sposób zabijalibyśmy literaturę, Dajmy jej żyć.
Nie dostrzegając w tekście jakiegokolwiek sygnału, żadnego kodu, że mamy do czynienia albo z kłamstwem, albo z ironią, albo też, że autor podaje sam coś w wątpliwość, czytelnik, szanujący intencje tekstu, nie powinien (choć może, to jego prywatna sprawa) przekraczać bariery interpretacyjnej.
To tyle o "wzroku", rzućmy okiem na drugi zmysł - węch.
W komentarzu:
Wtedy musiałby reagować na resztki zapachu utrzymujące się w ubraniu
stracha.
Wtedy? Kiedy? Kiedy co? Dlaczego musiałby reagować? Skąd to wiemy?
Bo ślepy? Bo macha ogonem?
Trzymając się konwencji komentarza mógłbym szepnąć:
A może też ma wadę węchu?
Przecież nie posiadamy informacji, w jakiej odległości od stracha stoi pies. Załóżmy, że...strach jest po kąpieli - taki 2-dniowy deszczyk, na przykład. Albo - jest nagi - nie ma żadnych ubrań. Albo: wiatr zignorował psa i odwrócił się, i psinka nie łapie "stracha" w nozdrza. A może pies poczuł sukę? I dlatego macha ogonkiem, hm? I wtedy już się niczego nie boi, nawet jego.
Dlatego też napisałem, że to, czy reaguje na zapach utrzymujący się w ubraniu stracha, czy też nie widać u psa żadnej reakcji na taki bodziec, nie miało dla mnie znaczenia przy pisaniu tego haiku. I nie ma, w kontekście ujętego w komentarzu Adama : "wtedy".
Jednakże to, że nie miałem , w czasie pisania "stracha", zamiaru akcentowania drugiego zmysłu, nie oznacza jeszcze, iż taka interpretacja jest niemożliwa, ba, winna być i prawdopodobna, i potencjalna. Wszystko zależy od czytelnika.
Ale pies mógł wąchać cokolwiek! Czworonóg mógł machać ogonem nie wąchając niczego.
Po prostu! Machał sobie!
Inny strach:
strach na wróble w moim kapeluszu —
ślepy pies
macha
ogonem
W tym przypadku zmysł węchu gra "większą rolę" . Interpretacja może podążyć w innym kierunku.
Eco, rozważając kwestie interpretacji, przywoływał taki paradoks: W tym
świecie brakuje tylu rzeczy, że jeżeli brakowałoby jeszcze jednej, nie
byłoby dla niej miejsca. (Macedonio Fernandez).
I jeszcze jedna sprawa: ciągle dziwi mnie, ze wielu piszących i czytających przyjmuje dziwną postawę wobec języka i nie chce widzieć różnic pomiędzy światem przedstawionym, czy to w literaturze, czy to w filmie, a rzeczywistością, rzeczywistością pozasłowną; między faktem rzeczywistym a faktem "haikowym".
Na koniec, bardzo mi przykro, że nie będę leczył "haikowego psa" - jego ślepota bowiem to zaleta, nie wada.
A mój rzeczywisty pies, na szczęście, nie potrzebuje okulisty. Na razie. :-)
Pozdrawiam wszystkich