Cześć Lechu, Z wizjerem miałem ostatnio zabawną przygodę. Byłem z synem w mieszkaniu rodziców. Ta lunetka to wizjer. Wytłumaczyłem do czego, rzecz służy. Podsadziłem, żeby zobaczył, jak działa.
O, właśnie ktoś wchodzi do pokoju naprzeciwko. :-)
I nie wiem, czy cieszyć się, że u siebie nie mamy szansy na taki wgląd w życie sąsiadów, czy smucić, że koledzy mojego syna mieszkają znacznie dalej niż moi w dzieciństwie.
Cześć, Jul :-) Fay Aoyagi powiedział, że judaszem jest księżyc. Do nieznanego świata. A Tom Tico, w swoim haiku o "judaszu" (nie będę cytował), stwierdził, że zawiera w sobie słońce.
Śmiać się czy płakać? Na otarcie łez mogę wziąć lunetę. Ale to i tak na nic. Ni księżyca, ni słońca. I to mój moment A-ha. O "pierwszej w nocy z minutami".
Ale promyk nadziei widzę w odpowiednim stosunku. Do obserwacji.
Ojciec i Syn. I ta Twoja wspaniała lekcja z wizjerem. To jest prawdziwy kosmos.
A brak wglądu w życie sąsiadów? Cieszyć się? Hm, to zależy, czy nie masz wizjera, czy dom sąsiadów leży na ukos, czy też odległość do nich jest kosmiczna. Czy...itp...itd...
Daleka droga do kolegów? Tym bym się nie smucił. To więcej czasu na przemyślenia: czy koledzy są dalecy, czy bliscy. Ideału.
I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Cię, życząc Ci "bliskich" sąsiadów, a Twojemu synkowi — lojalnych kolegów i prawdziwych przyjaciół. L.
Cześć Lechu,
OdpowiedzUsuńZ wizjerem miałem ostatnio zabawną przygodę.
Byłem z synem w mieszkaniu rodziców.
Ta lunetka to wizjer. Wytłumaczyłem do czego, rzecz służy. Podsadziłem, żeby zobaczył, jak działa.
O, właśnie ktoś wchodzi do pokoju naprzeciwko. :-)
I nie wiem, czy cieszyć się, że u siebie nie mamy szansy na taki wgląd w życie sąsiadów,
czy smucić, że koledzy mojego syna mieszkają znacznie dalej niż moi w dzieciństwie.
Pozdrawiam,
jul
Cześć, Jul :-)
OdpowiedzUsuńFay Aoyagi powiedział, że judaszem jest księżyc. Do nieznanego świata.
A Tom Tico, w swoim haiku o "judaszu" (nie będę cytował), stwierdził, że zawiera w sobie słońce.
Śmiać się czy płakać? Na otarcie łez mogę wziąć lunetę. Ale to i tak na nic. Ni księżyca, ni słońca. I to mój moment A-ha. O "pierwszej w nocy z minutami".
Ale promyk nadziei widzę w odpowiednim stosunku. Do obserwacji.
Ojciec i Syn. I ta Twoja wspaniała lekcja z wizjerem. To jest prawdziwy kosmos.
A brak wglądu w życie sąsiadów? Cieszyć się? Hm, to zależy, czy nie masz wizjera, czy dom sąsiadów leży na ukos, czy też odległość do nich jest kosmiczna. Czy...itp...itd...
Daleka droga do kolegów? Tym bym się nie smucił.
To więcej czasu na przemyślenia: czy koledzy są dalecy, czy bliscy. Ideału.
I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Cię,
życząc Ci "bliskich" sąsiadów, a Twojemu synkowi — lojalnych kolegów i prawdziwych przyjaciół.
L.